czwartek, 29 marca 2012

Szpieg

Szkoła. Na sam jej widok dostałam gęsiej skórki. Widok ponurego, obskurnego budynku ze ścianami pomazanymi graffiti obudził we mnie stare wspomnienia, o których wolałabym zapomnieć.
Wysoki płot wyglądający tak nieprzystępnie jak szereg skierowanych w górę czarnych włóczni otaczał budowlę wraz z zeschłym trawnikiem i sterczącym z niego rachitycznym krzakiem. No po prostu sceneria jak z horroru.
Niepewnie popchnęłam przechyloną, zardzewiałą bramę. Zawiasy wydały dramatyczny pisk. Wzdrygnęłam się i przez wąską szparę wślizgnęłam się na teren szkoły, uważając, by nie nastąpić na żadną gałązkę. Szkoła wyglądała na opuszczoną, brakowało tylko okien zabitych deskami. Inna sprawa, że gdy do niej chodziłam, prezentowała się identycznie. 
Przemknęłam przez podjazd i przywarłam do muru po drugiej stronie. Powoli zsunęłam się do przysiadu, po czym zgięta wpół zakradłam się pod rząd okien. Wyprostowałam się nieznacznie, tak, ze moje oczy znalazły się tuż nad parapetem, i wbiłam wzrok w mętną szybę.
Była to jedna z klas. Lekcje jeszcze się nie rozpoczęły, ale ścienny zegar, który wisiał samotnie w kącie wskazywał siódmą dwadzieścia. "Jeszcze trochę, a uczniowie zaczną się schodzić", pomyślałam. Przeniosłam spojrzenie na sąsiednie okno, które było trochę mniejsze od pozostałych. Wystarczył jeden rzut okiem i przekonałam się, że jest to nic innego jak zapomniany składzik na miotły. Całe szczęście, że takie miejsca nie istnieją tylko w książkach o tajnych agentach, inaczej ciężko pracujący przestępca nie miałby gdzie się zaszyć...
Rozejrzałam się wokoło, by sprawdzić, czy na ulicy nie ma nikogo (na przykład starej babci czekającej na autobus), po czym dałam susa pionowo w górę. Odbiłam się nogami od parapetu, a ułamek sekundy później  wyrzuciłam ręce przed siebie i zręcznie złapałam framugę okna powyżej. Szybkim ruchem podciągnęłam się i po chwili stanęłam na dachu budynku. Voila!
Teraz wystarczyło niepostrzeżenie dostać się  do szkoły i odnaleźć gabinet dyrektora, gdzie zapewne przechowywane są wszystkie dokumenty. To nie powinno sprawić żadnych trudności komuś takiemu jak ja. 
Odnalazłam miejsce, pod którym znajdował się składzik i wypaliłam w dachu idealne koło. Podniosłam wycięty fragment niczym klapę i zeskoczyłam w dół, do wnętrza szkoły.
Tam, gdzie wylądowałam, było zupełnie ciemno. Nagle poczułam, jak coś zamyka mnie w miękkim, dusznym uścisku. Zaczęłam się szamotać, próbując uwolnić się od niespodziewanego intruza, aż w końcu zdałam sobie sprawę, że atakuję stary mop i kilka ręczników. Zakłopotana, odepchnęłam wszystko na bok i dopchałam się do drzwiczek schowka. Przyłożyłam do nich ucho i nie zarejestrowawszy żadnego niepokojącego dźwięku,wymknęłam się na korytarz.
Natychmiast w nos uderzył mnie silny zapach środka do froterowania podłóg. Powstrzymałam odruch wymiotny i przyciskając do twarzy rękaw, ruszyłam w kierunku schodów. Moje lekkie kroki odbijały się cichym echem, tak, że szłam z duszą na ramieniu. Z tego, co pamiętałam, gabinet dyrektorki znajdował się na parterze po prawej stronie, i nie myliłam się. Po chwili dotarłam do twardych, dębowych drzwi z mosiężną tabliczką głoszącą  Dyrekcja i Sekretariat.
Nacisnęłam klamkę, ale ta nie ustąpiła. Nie zadziałał również niezawodny numer ze spinką do włosów. Wobec tego cienką niczym laser wiązkę różowego promienia skierowałam do wnętrza zamka. Pobawiłam się chwilę z mechanizmem, aż wreszcie drzwi stanęły otworem. 
Pokój był stosunkowo skromny, jedyne, co rzucało się w oczy, to potężne biurko z ciemnego drewna ustawione pod oknem i rzędy szuflad pod ścianą. Tu z pewnością gromadzono dane.
Podeszłam bliżej i zauważyłam, że na każdej szufladzie widnieje nalepka z kolejną literą alfabetu. Dokumenty segregowano więc  alfabetycznie, a nie według roczników. To utrudniało sprawę, bo nie znałam nazwiska Joy. I co teraz?
Nagle mój wzrok padł na ukrytą w kącie komodę z małym napisem Katalog klas według roczników. 1986-2012.  Bingo!
Po krótkich poszukiwaniach odnalazłam przegródkę z datą 2004-2005, a w niej teczkę klasy 3 C. Mojej klasy.
W środku znajdowało się kilka kartek: osiągnięcia klasy na przestrzeni roku szkolnego, kilka dyplomów poszczególnych uczniów, spis nazwisk oraz zdjęcie klasowe.
Pierwsze, co wpadło mi w ręce, to lista uczniów. W 2004 roku klasa liczyła dziewiętnaście dzieciaków i w trzech czwartych byli to chłopcy. Przewertowałam wzrokiem kilka linijek ( Lesley Johns, Marie Kevin, Samuel Mayer etc.) i w końcu dotarłam do swojego nazwiska (od razu zapowiadam, że go nie poznacie). W tamtych czasach znano mnie pod innym, mniej wyróżniającym się imieniem. Stąd wniosek, że Joy wie o mnie więcej, niż przypuszczałam. W końcu w e-mailu zwróciła się do mnie per "Jinx", a będąc w trzeciej klasie jeszcze nawet nie marzyłam o takim pseudonimie operacyjnym. 
Sprawdziłam już ponad dziesięć nazwisk, ale wśród nich nie znalazłam żadnej Joy, Johanny czy innej Jo-Jo. Kiedy zaczęłam zbliżać się do końca, wpadła mi do głowy myśl, że być może "Joy" również nie jest prawdziwym imieniem. W gruncie rzeczy, kiedy mi się przedstawiała, zależało jej głównie na przekazaniu adresu, w tym przypadku Break Street, jak to tam było, 38. Skąd miała przypuszczać, że postanowię odnaleźć w szkolnym archiwum jej dane sprzed ośmiu lat? 
19. Alice Stanley.
Wsadziłam kartkę z powrotem do teczki i bez przekonania przyjrzałam się zdjęciu klasowemu. Z trudem odnalazłam samą siebie, nie wspominając o jakiejkolwiek znanej mi osobie (inna sprawa, że nikogo nie pamiętałam). Z rozbawieniem spojrzałam na ośmioletnią Jinx.
Miałam okrągłą buzię z pulchnymi, zarumienionymi policzkami, a spod różowej grzywki wyglądały duże, błyszczące badawczo oczka. Wtedy w ogóle nie spinałam włosów, a te, pozbawione kontroli, wręcz stały na mojej głowie. Zanotowałam w duchu, że niesforna czuprynka wygląda słodko.
Pomijając grubasa z aparatem na zębach, reszta dzieci prezentowała się przeciętnie. Zamierzałam odłożyć zdjęcie, ale gdy zauważyłam stojące obok biurka ksero, zmieniłam zdanie. Podeszłam do niego i wydrukowałam czarno-białe kopie wszystkich dokumentów znajdujących się w teczce 3C. Wyjęłam z szuflady pustą teczkę na dokumenty i wsadziłam do niej ciepłe jeszcze kartki, po czym spojrzałam na zegar. Za dwie ósma, pora uciekać. James Bond zdobył tajne akta, teraz nie pozostaje mu nic innego, jak zwijać manatki.
Wzięłam pod pachę teczkę i wyszłam na korytarz. Miałam mały problem, co zrobić z drzwiami, których zamek został przecież uszkodzony. Po chwili namysłu cieniutkim promieniem nadtopiłam wnętrze zamka. To opóźni tego, kto będzie chciał dostać się do środka, i sprawi wrażenie, że zamek się zaciął.
Pobiegłam do schowka na miotły i wspięłam się do otworu w suficie. Kiedy dostałam się na dach, zamknęłam i zamaskowałam wycięty otwór, tak, by nikt nic nie zauważył.
Jeden rzut oka i przekonałam się ,że przed szkoły stoi tłumek czekających  początek lekcji uczniów, pobiegłam więc na tyły budynku i dopiero tam zeskoczyłam na ziemię. Szlag, wylądowałam w ciernistych krzakach.
- CENZURA -
Kiedy wydłubałam kolce z ciała i otrzepałam ubranie (oraz zamaskowałam oczko w rajstopach ciągnące się od pięty aż po łydkę), byłam gotowa do drogi. Postanowiłam po drodze kupić sobie zapiekankę, ale na razie priorytetem było spotkanie z Joy.
Agent 007 gotowy do misji...

______________________
I jak? Notka trochę szpiegowska, ale chyba nie wyszło aż tak źle? (dzisiaj mam przypływ dobrego humoru na wieczór) :)
Dedykacja dla drużyny z My_Savior - wtajemniczeni wiedzą, o kogo chodzi ;)

Ah, i mam do was pytanie - Jakie nadzieje wiążecie z nową postacią? Piszcie, a może wykorzystam wasze sugestie... ^^

J.

9 komentarzy:

  1. I'm th first! :D
    Notka jest rewelacyjna, po prostu miodzio. Notka ma w sobie ten tajemniczy, szpiegowski klimat. Cały obraz zdarzeń miałam przed oczami, dosłownie :>
    Co do nowej postaci, oczywiście - liczę na twój pomysł, bo pomysły masz nieziemskie!
    Ale jeśli mam coś zasugerować, to fajnie by było, gdyby postać była czarnym charakterem, zresztą już wcześniej w notce wspominałaś: Koleżanka po fachu. :>
    Czekam na ciąg dalszy wyśmienitej historii :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście że będzie czarnym charakterem B) I podziwiam, że mimo, iż nie dodałam powiadomienia (Titans Go mi nie działa!?) odnalazłaś oraz skomentowałaś notkę ;) Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak się składa, że odwiedzałam dzisiaj blogi w poszukiwaniu nowych notek. No i w ten sposób natrafiłam na twoją :)
    Mnie też TGo nie działa, Silent mówił wczoraj, ze przerwa jest i że za 2 godziny powinni przywrócić, niestety owa "przerwa" trwa już drugi dzień :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za dedykację :)
    I mnie też na widok szkoły przechodzi dreszcz... Obojętnie, kiedy, i co to by była za szkoła xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Łooo...Świeetnee! *.* Czekałam na Joy, rozmowę jej i Jinx, ale się nie doczekałam XD Mam nadzieję, że będzie to w następnej notce. Co do tej : Jaj. Jak ja uwielbiam Twój styl pisania ^.^ Meia ma właśnie świra, więc nie wydusi z siebie więcej. xD Po prostu mi się podoba. I twoja notka dostarczyła mi weny! YA! XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za komentarz, Mii (mogę tak do Ciebie mówić?) To zdrobnienie tak mi się podoba *.* Obiecuję rozmowę z Joy w nexcie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. WEEE! To jest przegenialne :3 Ja chcę Joy xD Jak to mówi Moon, zagilbiste xD Czekam na nexta :33

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne. Takie świeże, inne. Rzeczywiście w stylu Bonda. Czyli coś co jest dla mnie czarna magią. Kryminały i filmy szpiegowskie + ja= nie ma czegoś takiego XD Także czekam w ta rozmowę z tajemniczą Joy XD I na Tytanów, żeby znów się gdzieś pojawili ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. O, nie wiem, czy tak prędko się pojawią - w końcu to nie oni są tu najważniejsi :P Ale na pewno gdzieś wplączą się w bieg wydarzeń, możesz być spokojna ;)

    OdpowiedzUsuń