czwartek, 16 lutego 2012

Oni się tłuką, a ja się przyglądam. Czyli Tytani kontra męska część HIVE.

Raven stworzyła pułapkę iście doskonałą. Nieskazitelne czarne ściany były niezniszczalne i mogłam tylko pomarzyć o wydostaniu się na zewnątrz o własnych siłach. Oczywiście nie zamierzałam się poddać - przez pierwsze trzydzieści sekund miotałam się w czarnym sześcianie, klnąc i rażąc promieniami wszystko wokół. Ale prędko zorientowałam się, że wszyscy Tytani się na mnie gapią, więc postanowiłam siedzieć w miarę spokojnie i nie robić z siebie pośmiewiska (wyraźnie widziałam uśmieszki, jakie Cyborg wymieniał z Bestią). Odwróciłam się w kierunku Raven, która ze skupieniem wpatrywała się w czarne ściany, i posłałam jej spojrzenie pełne nienawiści (to słynne, które trenuję co wieczór przed lustrem). Raven lekko poruszyła brwiami, ale jej wzrok błądził gdzieś nade mną. Wtedy usłyszałam  jazgot i piskliwy głosik wykrzykujący jakieś obelgi. Zaciekawiona, spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam Gizma i Mamuta, rzucających się na Tytanów. No, no. Wreszcie mają szansę się wykazać, pomyślałam z ironią. Robin, wymachując tyczką, skoczył na Gizma, który natychmiast odpalił do niego z blastera. Robin błyskawicznie odbił strzał kijem (hm?) i kopnął Gizma, zanim ten zdążył ponownie nacisnąć spust. Gizmo wcisnął jakiś przycisk na swoim panelu i po chwili dźwignął się w górę na metalowych odnóżach pająka, które wyrosły mu z plecaka. Stary chwyt. Robin odskoczył do tyłu i cisnął w jego kierunku kilka latających krążków. Gizmo wykonał unik i znów zaatakował blasterem. Gwiazdka osłoniła Robina i posłała w kierunku  Gizma serię zielonych pocisków, które rozbiły się o jego pancerz (a więc to był ten jego nowy patent!). Walka zaczęła mnie nudzić, więc przyjrzałam się pojedynkowi Mamuta z Cyborgiem i Bestią. Zaczęło się tradycyjnie - Cyborg strzelał z działka sonicznego, Mamut krył się za samochodami, a Bestia-nosorożec szarżował na niego z rykiem. Mamut w ostatniej chwili wykonywał zwrot i Bestia lądował z pyskiem rozpłaszczonym na ścianie. Rutyna. Później jednak, kiedy Mamutowi skończyły się samochody (Cyborg nie próżnował), walka przemieniła się w coś w stylu zapasów. Cyborg i Mamut miotali się po placu, wymachując kończynami, a Bestia, goniący za nimi jak bezpański kundel, zderzał się z Robinem. To dawało Gizmowi szansę na czysty strzał, ale oczywiście była jeszcze Gwiazdka, która wszystko psuła. Obserwowałam wszystko jeszcze przez chwilę, aż w końcu dotarło do mnie, że bez Jinx sobie nie poradzą. Tylko jak mam uwolnić się z tej zakichanej klatki !?
Zerknęłam za siebie i doznałam olśnienia. Raven, która nie brała udziału w walce, lewitowała nad chodnikiem z zamkniętymi oczami. Było jasne, że potrzebuje skupienia, by utrzymać mnie w ryzach. Jeśli więc coś odwróciłoby jej uwagę...
Nie miałam pewności, czy czarne ściany Raven przepuszczają dźwięk, ale zakładałam, że nie. Postanowiłam więc w inny sposób zwrócić uwagę Gizma i Mamuta. Problem w tym, że obaj byli zajęci - w pełnym tego słowa znaczeniu. Gizmo właśnie w najlepsze tłukł się z Gwiazdką (Robin leżał znokautowany na asfalcie), podczas gdy Mamut uciekał przed Cyborgiem dosiadającym zielonego nosorożca... Nie słyszałam ani słowa z tego, co do siebie wywrzaskiwali, ale mogłabym przysiąc, że Cyborg krzyczy:" Wiśta wio!"
To do reszty przepełniło czarę goryczy i zaczęłam wrzeszczeć i wymachiwać rękami, nie zwracając uwagi na to, czy ktoś mnie słyszy, czy nie. Czułam się jak skończona małpa, ale zignorowałam to i darłam się jeszcze głośniej (faktycznie nikt mnie nie słyszał, ale miałam to gdzieś). Gdy niemal ochrypłam, Mamut dojrzał mnie w końcu. Jednym ciosem posłał Bestię-nosorożca w ramiona Cyborga, a sam ruszył 'z kopyta' w kierunku Raven. Nim ta się zorientowała, wielka pięść Mamuta dosłownie zwaliła ją z nóg. Gdy poturbowana Raven upadła na trawnik, czarna pułapka zbladła i zgasła. Z gracją (mimo lekko ścierpniętych stóp) wylądowałam na ziemi i byłam gotowa do akcji! W tym momencie Gwiazdka, Cyborg, Bestia i Robin obrócili się w moim kierunku. Zrozumiałam, że pora spadać i posławszy im na pamiątkę serię wyładowań, wzięłam nogi za pas. Oczywiście nie mogło zabraknąć kilku akrobatycznych ewolucji, w końcu to była moja działka! Właśnie wybijałam się do pierwszej gwiazdy, kiedy powietrzem targnęła eksplozja. Siła wybuchu porwała mnie w bok, uderzyłam o coś i wszystko znikło. Niech to szlag, zemdlałam.

10 komentarzy:

  1. Bardzo fajna notka. Naprawdę. Przebieg tej walki mi się podobał. I za każdym razem jak czytam to, co piszesz o Robinie i jegio Tyczce mnie rozśmiesz :D HAh. Świetny pomysł, czekam na dalsze części!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. OOO!, Jestem pierwsza, jak miło :D

    OdpowiedzUsuń
  3. :) Twój blog jest fajny, więc nie masz się co dziwić. Ale muszę Cię zmartwić - to jest według ostatniej aktualizacji (czyli najwyżej jest ten, kto ostatni napisał posta itp. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejna znakomita notka :D. Jeju, jak ty rzeczowo i zrozumiale opisujesz przebieg walki! Pozazdrościć :D. Ogólnie wyszło świetnie, nie miałam problemu z wyobrażeniem sobie wszystkich zdarzeń zawartych w opowiadaniu. Piszesz cudownie *bije pokłony* :D. I dziękuję bardzo za umieszczenie moich blogów, jestem co najmniej wdzięczna :** <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Geniaaalneee xDD
    Jinx robiąca z siebie małpę, bosssko xD Kapitalne opisy walki *.* Nie wiem, co kto widział w moim PGIV, ale ty masz genialne opisy O.O a jak pasujące do Tytanów...! I jeszcze kapitalnie wcielasz się w Jinx ^^ Pozazdrościć!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne! Dopiero teraz komentuje bo mi nie chciało wcześniej dodać komentarza. Zgadzam się ze wszystkimi komentarzami powyzej, szacun za mistrzowski opis walki. I dziękuje za dodanie mnie do linków, zrewanżuje sie :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję Wam, jesteście kochane :3 Nie wiem, jak Wam się odwdzięczyć za tak mobilizujące do pracy komentarze... aż mnie ręka świerzbi, żeby napisać dalszy ciąg, ale muszę wytrzymać. Jedna notka dziennie, kto by to czytał!?

    OdpowiedzUsuń
  8. Huntress, próbowałam wejść na Twojego bloga, ale wyświetla mi tylko czarny tło. I nic więcej :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Prześliczne i znakomicie. Jeśli nie skomentowałam którejś notki - to wybacz - ale naprawdę jestem zawalona obowiązkami. Ale czytać - czytałam - i jestem pod ogromnym wrażeniem. Niesamowicie, jest prześwietnie. Ogółem, życzę powodzenia przy dalszych notkach. O takich świetnych i dokładnych opisach walki mogę sobie tylko pomarzyć. Zazdroszczę i naprawdę, wielki szacun ; * PS. Dziękuję za dodanie do linków, komentarze na blogu, a także obiecuję się zrewanżować w najbliższym czasie. (Jak tylko go znajdę). Także, powodzenia i weny przy następnej notce ; )

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki, Rach :) Na pewno wena mi się przyda, bo jeszcze nie wpadłam na to, co będzie dalej xD

    OdpowiedzUsuń